niedziela, 10 stycznia 2016

Rozdział 3- "Nie mogę zasnąć."

Z perspektywy Elsy:
Myślicie, że życie anioła to taka sobie zabawa? Beztroskie życie? Hahah (bardzo śmieszne -,-'), nie. W sumie jest ono bardzo podobne do tego znanego śmiertelnikom- chodzimy do szkoły, jemy, pijemy, przeżywamy wzloty i upadki (dosłownie też!). Ale jednak się czymś różnimy od siebie [anioły od śmiertelników- dop. aut.], my posiadamy skrzydła i nie możemy umrzeć- mamy takie jakby drugie życie. Albowiem każdy z nas już raz umarł. Jack- uratował swoją młodszą siostrę Emilly, Anna- umarła ze starości a ja zostałam (niestety) zamordowana przez Hansa (tak dorwał mnie ten głupi idiota).
Anioły mieszkają w mieście tak zwanym przez śmiertelników Niebem. Po pewnym czasie i anielska rasa zaczęła używać tej nazwy. Miasto to znajduje się o wiele wiele wyżej niż Ziemia, a co dopiero Piekło. Niebo wygląda prawie tak samo jak Ziemia- są tutaj plaże, budynki, parki, lasy i wiele innych. Tyle że nie ma w Niebie przestępców- gdy tylko jakiś anioł popełni przestępstwo zostają mu brutalnie oderwane skrzydła i nieszczęśnik spada na Ziemię gdzie żyje do puki nie poprawi się lub nie zejdzie do Piekła.
Każdy z nas zaraz po śmierci znalazł się w tym mieście. Młodzi- chodzą do szkoły, starsi pracują. Szkoła Anielska różni się zasadniczo od Śmiertelnej. Uczymy się innych przedmiotów (chodź parę z nich jest podobnych) i mamy dłuższe tzw. wakacje. Uczymy się np. poprawnego układania skrzydeł podczas lotu.
Często śmiertelnicy nazywają nasze miasto Rajem.

~~~
Razem z Anką i Rosalią nie mogłyśmy przestać rozmawiać. Po tylu latach rozłąki to chyba normalne, nie? W pewnym jednak momencie Jack odleciał mówiąc że musi coś jeszcze załatwić. Zdziwiłam się, bo Jack zazwyczaj nie miał żadnych "spraw do załatwiania"...
-A pamiętacie jak...?- Zapytała Ania.
-Tak!- Wykrzyknęłyśmy razem z Ros myśląc dokładniej o jednej z naszych przygód z dzieciństwa.
To niesamowite że mamy siebie. Znamy się jak mało kto. I jest w Niebie tylko jedna osoba która wie o mnie więcej niż Ros, a mianowicie Jack.
-Słuchajcie, robi się późno...- Zaczęłam.- Może dziś przenocujecie u nas? Ros może spać w moim łóżku a dla Chrisa, Will'a i Tobias'a znajdą się zapasowe łóżka. Ja prześpię się bez problemu u Jack'a.
-To cudownie!- Ucieszyła się nasza przyjaciółka.- Bardzo wam dziękuję.
Przytuliłyśmy się i w szóstkę polecieliśmy do mojego (i Anny) domu.

Nasze mieszkanie składało się z dwóch łazienek, pięciu pokoi (trzy dla gości), kuchni, jadalni, salonu i biblioteczki. Generalnie było urządzone w na biało czarno, wyjątkiem był mój i Ani pokój. Jej- kolorowy, łóżko w kolorze pomarańczy, różowe zasłony, niebieskie ściany, żółte biurko z fioletowym krzesłem, duży, puchaty, zielony dywan i niebieska szafa, a mój- w odcieniach błękitu i białego, turkusowa szafa, łóżko w odcieniu morskiej wody, białe ściany, tak samo jak dywan i burko z błękitnym fotelem i mała szafeczka o miętowym kolorze stojąca przy moim łóżku.
-Czujcie się jak u siebie.- Powiedziałam uprzejmie.- Oprowadzę was. Tu są łazienki, tam salon, na prawo kuchnia, obok biblioteczka a na lewo sypialnie. Ros, ta niebieska jest dla ciebie, a wy, chłopcy, wybierzcie sobie które chcecie. Anna przygotuje kolacje i śniadanie a ja już muszę lecieć. Miłej nocy!- Pożegnałam się z każdym i zabrałam jeszcze parę niezbędnych rzeczy, czyli małą torebeczkę do której spakowałam pidżamę, szczotkę (do zębów i do włosów) i ubrania na jutro.

Zapukałam w granatowe drzwi prowadzące do domu Jack'a. Otworzył mi je przecierając oczy, pewnie spał (w końcu jest już późno).
-Elsa?- Zdziwił się.
-Tak, przepraszam Jack, ale u mnie śpi Chris, Will, Tobias i Rosalia, wiec nie mam gdzie spać. Mogę u ciebie przenocować?- Zapytałam.
-Jasne. Wchodź, zapraszam.- Otworzył drzwi na oścież i wpuścił mnie do środka.- Hmm... Dobra to ja dziś śpie na kanapie a ty u mnie.- Powiedział. Zgodziłam się i po chwili spędzonej w toalecie położyłam się spać do łóżka Jack'a.
Było mi tak mięciutko i przyjemnie kiedy weszłam pod kołdrę. Zamknęłam oczy myśląc że zaraz zasnę.
A jednak. Nie zasnęłam. Leżałam i oglądałam jakże ciekawy sufit. Przewracałam się na boki starając się zasnąć jednak, nie udawało mi się to. Mruczałam coś do siebie samej zła że jeszcze nie śpię.
Nagle usłyszałam pstryk towarzyszący włączaniu światła i pojękiwanie podłogi. Wyszłam z łóżka i na boso skradłam się (chyba) do kuchni. Zobaczyłam tam Jack'a w bokserkach i koszulce grzebiącego w lodówce. Wyjął mleko i odwrócił się w moją stronę.
-O... A ty nie w łóżku?- Usiadł przy stoliku niedaleko i nalał mleka do szklanki.
-Nie mogę zasnąć.- Szepnęłam miętoląc palcami kawałek swojej miętowej pidżamy.
Wypił zawartość szklanki, zgasił światło i złapał mnie za rękę. Chwilę później leżeliśmy razem w łóżku.
-Dobranoc, Jack.- Mruknęłam.
-Dobranoc.- Wtuliłam się w niego i szybko zasnęłam.

                                  


Z perspektywy Jack'a:
 Szczerze się zdziwiłem kiedy ze snu wyrwało mnie pukanie do drzwi, a w nich stanęła Elsa. Miała ze sobą torebkę więc spodziewała się, że ją przenocuję. Zresztą kto by się nie spodziewał. Kiedy ułożyłem się na kanapie, od razu zasnąłem, jednak pół godziny później obudziło mnie pragnienie. Wraz z wejściem do kuchni naszła mnie wielka ochota na mleko. Kiedy otworzyłem lodówkę, w kuchni pojawiła się Elsa z wieścią, że nie może zasnąć. Wypiłem szklankę mleka i naszła mnie spontaniczna myśl. I tak, poszliśmy spać wtuleni w siebie.
 Rano obudziłem się rozwalony na całym łóżku. Uniosłem lekko głowę. Kołdry ani widu ani słychu, poduszek też, o prześcieradle mogłem zapomnieć. Ziewnąłem. W takim stanie zazwyczaj się budzę, więc co tam. Coś mi umknęło... Elsa! Gdzie jest Elsa?! Rozszerzyłem oczy i szybko się podniosłem. Rozejrzałem się po podłodze. Tak, bo gdzie niby mogłaby być, skoro jej na łóżku nie ma? Pod łóżkiem. I rzeczywiście spała owinięta prześcieradłem. Kątem oka dojrzałem resztę pościeli gdzieś pod parapetem. Jak to się stało, że spadła? Nagle otworzyła oczy.
 - Dzień dobry. - przywitałem się.
 - Dzień dobry - przeciągnęła się. Przetarła oczy i zdała sobie sprawę, gdzie jest. - Co ja robię na podłodze?
 - Dobre pytanie. Przepraszam, prawdopodobnie cię zwaliłem z łóżka.
 Zaśmiała się.
 - W ramach przeprosin zrobię ci śniadanie. - wstałem i wystawiłem do niej rękę. Chwyciła ją i sekundę później stała obok mnie. Ruszyłem do kuchni nie oczekując, że pójdzie za mną. Prawdopodobnie będzie chciała się odświeżyć, czy coś w tym stylu. Nie myliłem się. Około 15 minut później weszła do pomieszczenia akurat wtedy kiedy skończyłem przygotowywać moje popisowe danie (a kucharzem jestem genialnym) w postaci kanapek. Podałem jej talerz i wyszczerzyłem zęby. Uśmiechnęła się lekko, przyjęła naczynie i ruszyła do salonu. Poszedłem za nią. Dopiero teraz przyglądnąłem się w co była ubrana. Miała na sobie pastelową sukienkę (no, jak dla mnie... niebieska). Włosy związała w luźnego warkocza. Wyglądała pięknie... jak za każdym razem.... znaczy się każda dziewczyna jest śliczna... bez wyjątków... uhh... nie było tematu. Spojrzałem na jej stopy. Była boso. Jack, ty się jeszcze dziwisz? Jest gorąco, poza tym jesteśmy w domu i na dodatek ja sam chodzę na bosaka.
 - Może po śniadaniu pójdziemy na spacer? - zaproponowała siadając na kanapie i biorąc jedną kanapkę do ręki.
 - Ok. - powiedziałem.  Przeniosłem wzrok na siebie. - Ubiorę się.
 Kiwnęła głową. Kilka minut później byłem juź z powrotem w salonie gotowy do wyjścia. Z racji tego, że nic nie jadłem, Elsa kazała zjeść za nią ostatnie dwie kanapki (zrobiłem ich sześć). Wiadomo, jak się uprze, to trzeba to zrobić. Szybko zjadłem i wyszliśmy z domu.
 - To gdzie idziemy? Do parku? Na plażę? - spytałem.
 - Hmm... na plażę.
 Zgodnie z jej słowami ruszyliśmy nad brzeg morza... w niebie. Tak, morze w niebie. Cicho tam. Po drodze rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się. Kiedy stanęliśmy na piasku zatrzymałem się. Chyba o czymś zapomniałem... ale o czym? Kiedy tak rozmyślałem, dostałem śnieżką prosto w policzek. Spojrzałem lekko zaskoczony na roześmianą Elsę. Momentalnie sobie przypomniałem. Mieliśmy zrobić bitwę na śnieżki.
 - Chcesz wojnę? To będziesz ją miała. - uśmiechnąłem się podejrzanie. Blondynka zaśmiała się i wytworzyła kilka śnieżek. Zanim zdążyła mnie nimi trafić, wyczarowałem dużą kulę i rzuciłem w nią. Trafiłem w brzuch. Wywróciła się na piach, a jej śnieżki spadły na twarz i ramiona dziewczyny. Roześmiała się, utworzyła następne i skierowała w moją stronę. I tak zeszło nam na zabawie chyba z pół dnia.


Hej Aniołki (tak będziecie się teraz nazywać! Ponieważ tylko Wiktoria i Anuś mi/nam odpowiedziały jak mamy was nazywać!)! 
Bardzo przepraszamy! Wiemy że musieliście długo czekać! Haru z jakiegoś powodu nie pisała. No cóż, zdarza się.  Haru też człowiek! :*
Słodziutkie te obrazki, co nie? :3 
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał! Miłej niedzieli (jutro do szkoły! ;_;)! 
Buziaczki! :*

~Lexy :*

P.S. Agata Pyszkiewicz, ty będziesz w nowym rozdziale ^^

niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 2- ,,Męska wersja Barbie i spotkanie ze starą przyjaciółką"

Z perspektywy Elsy
W złym humorze leciałam do Kupidyna, pewna że teraz Anka ,,bije" się śnieżkami z Jack'iem. Wrr... 
W końcu doleciałam. Wylądowałam na jednym z wieżowców i zeszłam drabinką w dół po ścianie. Zatrzymałam się kiedy doszłam do otwartego okna z różowymi zasłonami. Wskoczyłam zwinnie do środka. Mieszkanie Kupidyna było strasznie różowe (nie dawno zrozumiałam czemu nazywają go fanem Barbie), z mnóstwem zwisających z sufitu serduszek, pachniało kadzidłami i różami. W salonie znajdowały się dwie duże kanapy, na ścianach wisiały różne zdjęcia z całującymi, obejmującymi się parami... Usiadłam na wygodnej kanapie i poczekałam chwilę aż anioł miłości przyjdzie.
-Po co mnie wzywałeś?- Burknęłam gdy wszedł z srebrną tacą z pięknymi wzorami, a na niej znajdowały się dwie filiżanki herbaty, cukierniczka z małą łyżeczką i parę pierniczków. Jak zwykle jego blond włosy kręciły się słodko wchodząc mu w błękitne oczy, ubrany w jeansy i białą bluzkę.  
-Elso! Witaj!- Zaszczebiotał radośnie udając zdziwionego moją wizytą.- Może herbatki owocowej? Albo pierniczka?
-Kupidynie...- Westchnęłam.- Przejdź już do rzeczy.
Prychnął urażony i usiadł obok mnie odkładając tacę na pobliski stolik. 
-Czemu jesteś taka ostra?- Zapytał ze smutkiem w oczach. Zrobiło mi się go żal.
-Przepraszam.- Potrząsnęłam głową.
Uśmiechnął się. Ujęłam w dłoń filiżankę i upiłam z niej łyk pysznej herbaty.
-Więc o co chodzi?- Spytałam tym razem uprzejmie. 
- Wiesz... W sumie nie jest to żadna misja... Ale chciałem ci powiedzieć że do Nieba wróciła Ros.- Wyszczerzył zęby w uśmiechu a mi opadła szczęka. 
-Rose?!- Krzyknęłam.
-Tak. Z chłopakiem.- Napił się herbaty.
-Z-z chłopakiem?!- Zdziwiłam się.
-Mhm. Nazywa się Chris. Ale nic więcej nie powiem. No leć już jej szukać!- Przytuliłam go na pożegnanie i czym prędzej wyleciałam. 



~jakiś czas później~



Doleciałam do miejsca gdzie jeszcze tego wieczoru miałam ''bić'' się z Jack'iem. Zauważyłam że Jack i Anka nie są sami. Obok nich stała już Ros, a za nią trzech chłopaków, z czego jeden trzymał ją za rękę. Anna i mój przyjaciel cali w śniegu stali przed nimi oniemiali.
Wylądowałam między nimi i mocno przytuliłam Rosalię. Puściła chłopaka i odwzajemniła uścisk. Moja siostra chyba już zrozumiała co się dzieje i również do nas dołączyła. 
-Och, dziewczyny! Jak ja za wami tęskniłam!- Krzyknęła złotowłosa. 
-My też!- Powiedziałam z Anką w tym samym czasie. 
-Oj, no tak. Anno, Elso to jest mój chłopak Chris, Will i Tobias. Chris, Will, Tobias to są moje stare przyjaciółki Elsa i Anna. A to kto?- Wskazała na Jack'a.
-A! To jest Jack. Mój przyjaciel.- Powiedziałam z uśmiechem.- A to moja przyjaciółka Rosalia.- Przedstawiłam ich sobie.

Z perpektywy Jack'a
-A to moja przyjaciółka Rosalia. - przedstawiła nas sobie. Rosalia... nie przypominam sobie żeby Elsa kiedykolwiek o niej wspominała. Lub wspominała, kiedy ja nie słuchałem... nieważne.
-Miło mi. - uścisnąłem jej dłoń. Wtedy przypomniałem sobie pewną bardzo nurtującą mnie rzecz. - Co chciał od ciebie Kupidyn?
-Tylko mi oznajmił, że Ros wróciła.
Uniosłem brwi do góry. I tylko po to ją wzywał? Przecież tak czy siak by się znalazły. Nigdy nie rozumiałem logiki tego "amorka", i pewnie nigdy nie zrozumiem. Dziewczyny żywo rozmawiały o tym, co się wydarzyło podczas ich rozłąki, a ja tak jakby odszedłem na dalszy plan. Zastanawiałem się, czemu Kupidyn tak częsti wzywa Elsę, nawet z kompletnie błahych powodów. Nie przypominam sobie, żeby ktoś inny tak do niego latał jak moja przyjaciółka. Czyżby... spodobała mu się? Zacisnąłem pięści. A co ona może widzieć w takim... słodkim, romantycznym... pokręciłem głową.
-Jack? Czy coś się stało? - spytała Elsa. Spojrzałem na nią. - Jeśli nie chcesz żebym opowiadała o tym wypadku na placu zabaw, to...
-Nie, to nie o to chodzi. Przepraszam was, ale muszę coś załatwić. - odpowiedziałem, po czym rozwinąłem skrzydła i nie patrząc na reakcję pozostałych, ruszyłem w stronę domku tego loczka.

~jakiś czas później~

Kiedy w końcu dotarłem do domu anioła miłości, aż zachciało mi się zwymiotować. Wszystko było różowe, wszędzie całujące się pary, normalnie koszmar dla kogoś tak męskiego jak ja. Wiem, że to niegrzeczne tak wchodzić nieproszony do czyjegoś domu, ale u Kupidyna to normalne. Wszyscy wchodzą i wychodzą kiedy chcą. Rozsiadłem się wygodnie na jednej z kanap i, przyglądając się jednemu ze zdjęć, na którym para całuje się na tle zachodzącego słońca, czekałem na gospodarza domu.
Po chwili zjawił się jak zwykle z tacą, na którym były 2 parujące filiżanki i talerzyk z ciastkami. Ja jednak nie miałem ochoty gawędzić z nim miło przy herbatce.
-Kupidynie - zacząłem. Ta, zacząłem, a jak teraz skończyć?
-Tak? - zapytał z uśmiechem i postawił tacę na stoliku.
-Przyleciałem tu, aby dowiedzieć się jedną rzecz.
-Słucham. - usiadł na drugiej kanapie i patrzył na mnie wyczekująco.
-Chodzi o Elsę.
-Ach, pewnie się zastanawiasz, dlaczego ona jedyna do mnie tak często przychodzi?
Uniosłem brwi do góry. Skąd on to wiedział? Nieważne, to mi i tak tylko ułatwiło sprawę. Kiwnąłem głową.
-Powodem nie jest to, że mi się podoba, czy coś. Uważam ją za swoją przyjaciółkę. Ale pewna osoba, dla której była bardzo ważna, powierzyła mi opiekę nad nią. To wszystko. Nie musisz być zazdrosny. - uśmiechnął się.
-Zazdrosny? Nie jestem zazdrosny. Ja tylko... tak z ciekawości.
-Tak, tak, a ja zostanę baletnicą.
Patrząc na niego, nie zdziwiłbym się.
-Nie na darmo jestem aniołem miłości. 
-Ta, strzelasz swoimi strzałami w serca ludzi, by się pokochali lub znienawidzili.
-Kieruję się ich uczuciami. Moje strzały tylko leciutko popychają te osoby do wyznania miłości. Bo przecież miłość to najpiękniejsze co istnieje!
Jeszcze chwila i oszaleję. 
-Dobrze, podziękuję herbaty, muszę się już zbierać.
-Tak szybko? Weź chociaż pierniczka! Może tego? Upiekłem z myślą o waszej mocy. - wskazał na piernika w kształcie śnieżynki. - Weź od razu kilka. Dla Elsy.
Wywróciłem oczami, ale po zastanowieniu się, stwierdziłem, że to dobry pomysł. Wziąłem paczuszkę, podziękowałem i wyleciałem z tego domku Barbie jak torpeda.

I jak wam się rozdział podoba??? Co sądzicie o Kupidynie? Jack zazdrośnik jeden xD 
Dobra,  komentujcie kochani i (uwaga, uwaga!) mam pytanie: jak chcecie się nazywać? No wiecie śnieżynki, bla, bla, bla... Czekamy na wasze propozycje! 
P.S. Sory że rozdział jest wypośrodkowany ale nam się blogger popieprzył i nie chce tego zmienić xd No co za człek, no .__.


~Lexy

niedziela, 25 października 2015

No w końcu obiecałyśmy!

Tak, obiecałyśmy więc jest.
Kto chce ten niech wejdzie na stronę ,,Nowe aniołki?" i pisze! ^^

~Lexy

Rozdział 1 ,,Czemu ona się do niego tak klei?! "+ La

~Elsa~
To co powiedziała Angie było bardzo dziwne. Że niby ja i Jack razem? Bardzo śmieszne. Przecież jest dla mnie jak brat! Chociaż może...  Nic tu nie było!
- Dopóki tego nie potwierdzimy, to wciąż będzie plotka. Więc wystarczy, że nic nie zrobimy.- Rzekłam. Z uśmiechem wstałam i ruszyłam przed siebie. Ciepły piasek sprawiał, że czułam się radosna, hmm... to dziwne.
Jack mnie dogonił i złapał. Wziął mnie na ręce i zaczął biec.
-Jack! Jack!- Krzyczałam przez śmiech.- Puść mnie wariacie!
-Nie!- Zaśmiał się. 
Wszedł na małą skałkę i skoczył do wody. Co za wariat! 
Gdy byłam pod wodą nie otwierałam oczu. Czym prędzej odepchnęłam się od dna i wynurzyłam się. Wzięłam wielki wdech i zaczęłam szukać Jack'a wzrokiem. 
-Jack....?!- Szepnęłam przerażona. Nigdzie go nie było.  
-Bu!- Wyskoczył z wody obok mnie.
Popchnęłam go, ale złapał mnie w talii i oboje znów znaleźliśmy się w wodzie. 
-Oszalałeś! Totalnie ci odbiło! - Śmiałam się. Wzleciałam w stronę chmur i niknęłam z linii wzroku Jack'a. 
On poleciał za mną i złapał w pasie. [Jak by co to skrzydeł nie da się dotknąć- dop.aut.] Zaczęliśmy spadać, a ja ze strachu przytuliłam się do Jack'a. Zachichotał. Otworzyłam oczy i zauważyłam że unosimy się w powietrzu- mój przyjaciel użył skrzydeł. Uderzyłam go lekko w ramię. Odwróciłam głowę udając obrażoną. 
-Hej, Śnieżynko, chyba się nie obraziłaś, co?- Zapytał tłumiąc śmiech. 
Burknęłam coś i wydostałam się z jego objęcia. Wylądowaliśmy w parku i postanowiliśmy, że pospacerujemy.
- Angie jest stuknięta. Pozytywnie, oczywiście.- Stwierdziłam.
-Dokładnie.- Zgodził się ze mną. Nagle obok niego pojawiła się moja kuzynka, Roszpunka. 
-Misiu, co robisz?- Zaszczebiotała.
-Rozmawiam z Elsą, jak byś nie zauważyła.- Warknął.
Złapała jego rękę wplatając swoje palce w jego.
-Z tym dziwadłem? Och, kochanie nie trać z nią czasu...
-Hej! Ross przecież ty masz chłopaka!- Syknęłam powoli się wściekając.
-Co z tego?- Spytała na luzie.- Flynn jest upadłym aniołem i nie ma pojęcia co się dzieje w niebie... Jack'usiu...- Wyszeptała uwodzącym głosem.
-Odwal się chodzący plastiku...- Burknął Jack.
-Dobranoc Jack'usiu!- Pożegnała się i pocałowała go w policzek. 
On załapał za najbliższy liść i starł z policzka ślad jej czerwonej szminki.
-Co za wredna zołza...- Mruknęłam marszcząc nos. 
-Czemu taka jest?- Zdziwił się Jack.
-Mnie się pytasz?!- Krzyknęłam dając mu do zrozumienia, że nie ogarniam mojej kuzynki i jej schizofrenicznego rozumu (o ile go w ogóle ma). 
-Biedny ten cały Flynn...
-Och, nie przesadzaj. Są siebie warci. Podobno on też taki jest...- Nie ma to jak ploteczki [xD- dop. aut].
-Hmm... Cóż ,,posada" Upadłego Anioła mówi sama za siebie...- Zgodził się.

~Jack~
-Hmm... Cóż ,,posada" Upadłego Anioła mówi sama za siebie...- Zgodziłem się z nią. Ta dziewczyna tak bardzo mnie denerwuje, że mam ochotę po prostu jej przywalić, no, ale jestem dżentelmenem i nie biję dziewczyn... o ile to ,,coś" można tak nazwać. Naprawdę, nie mam pojęcia, jak ona może być rodziną Elsy. Przecież są kompletnie od siebie różne.
- Nie mówmy już o nich. Są ciekawsze tematy. - zakończyła temat blondynka.
- Na przykład moje cudowne włosy? - zażartowałem.
- Jack! - zachichotała dziewczyna, po czym wyczarowała idealnie okrągłą kulkę śniegu. Stanęła naprzeciwko mnie i podrzuciła ją lekko do góry, a następnie we mnie. Zrobiła to tak gwałtownie, że biały puch wylądował na moim ramieniu.
- To tak chcesz się bawić?! - powiedziałem ze złowieszczym uśmiechem w głowie układając sobie plan, jak by to zrobić, żeby Elsa wylądowała w śniegu. Naszykowałem amunicji lecz zanim rozpoczęliśmy bitwę, przerwał nam dziewczęcy głos.
- Elsa! Elsa! - obydwoje się odwróciliśmy, jakbym ja również miał tak na imię (XD dop.aut.). Była to Anna, rudowłosa siostra mojej przyjaciółki. Machała mocno skrzydłami i po chwili stanęła pomiędzy nami. Oparła się rękami o kolana i starała się złapać oddech.
- Coś się stało, Aniu? - zapytała blondynka podchodząc do niej z zatroskanym wyrazem twarzy. No, nie na codzień widzi się Ankę latającą tak szybko. Zazwyczaj plezie się jak ślimak. Zastanawiałem się, o co mogło chodzić.
- Elso, Kupidyn cię wzywa.
- No nie, znowu? - dziewczyna wywróciła oczami i westchnęła. Zmarszczyķem brwi. Po co anioł miłości wzywałby do siebie Elsę? I ile razy już to robił, skoro ona reaguje w taki sposób. - Czego może chcieć tym razem? 
- Nie mam pojęcia, ale powiedział, że to coś ważnego. - odpowiedziała rudowłosa wzruszając ramionami.
- Jeśli chcesz, to mogę ci towarzyszyć. - zasugerowałem robiąc krok w jej stronę. Przy okazji mógłbym się dowiedzieć czego Kupidyn od niej chce. Elsa pokręciła głową.
- Nie, najlepiej by było, gdybyś tu został. To zajmie mi tylko chwilkę. Potem możemy dokończyć naszą bitwę. - uśmiechnęła się, po czym rozwinęła skrzydła i odleciała. Chwilę za nią patrzyłem, aż w końcu zniknęła za chmurami. Spojrzałem na jej siostrę.
- Chcesz się porzucać śnieżkami? - zaproponowałem. Dzięki temu, mógłbym od niej co nieco się dowiedzieć o tych zpKulidynowskich zadaniach dla Elsy. Dziewczyna zaśmiała się i kiwnęła głową. Ochoczo stanęła przy amunicji blondynki i rozgorzała prawdziwa bitwa.


Elo, kochani! ^^ Dostałyśmy nominację od Laia (nie wiem jak odmieniać więc ten... no...) z bloga ,,Z pamiętnika Jelsy" (na niebiesko będzie pytać Laia, na zielono Haru, a ja na różowo...)



1) Jaki jest Twój ulubiony Youtuber?

Yoczook :3 Jak by co ja go nie kocham, ja go bardzo lubię, a to różnica. Ale Stuu też spoko <3
Stuu ^.^

2) Ile zajmujesz się blogowaniem?

Około rok? Może nawet krócej.
5 lat.

3) Wziąść, czy wziąć? xd

Wziąć
Zostawić XD

4) Ile masz lat?

13
15
5) Do jakiej klasy chodzisz?
1 gimnazjum 
3 gimnazjum
6) Masz przyjaciół? *-*
Paru znajomych i jednego najlepszego 
Przyjaciółkę i 2 przyjaciół
7) Co sądzisz o hejterach?
Hejtują bo są zazdrośni
Podzielam zdanie.
8) Masz jakieś zwierzę? Jak ma na imię?
Kotkę. Tigra ^^
Pies. Lili.
9) Gdybyś miała wybrać jedno życzenie, które na pewno się spełni, co byś wybrała?
Znaleźć prawdziwą miłość xd
Miłość? Leluś- romantyczka. Hmm... nigdy nie być samotna.
10) Przeczytasz mojego bloga? *,*
Czytam kochana <3
Nie czytam, ale na pewno zacznę!

I druga od Ester Jakubek z ,,Mroźnego opowiadania" (Ester na niebiesko)


1. Ulubiony kabaret.

Moja klasa xD
Chłopaki z mojej klasy XD
2.Jakie zamieszkujesz województwo?
Dolnośląskie 
Małopolskie
3. Co cię zmusiło do założenia bloga?
Nic
Banan z trupa XD
4. Skąd bierzesz inspiracje?
Ze szkoły, muzyki, życia codziennego, książek, filmów...
Muzyki.
5.Wdałaś się kiedyś w bójkę?
Uuu. Zdążyło się.
Yup! Złamałam wtedy palca XD.
6. Jesteś samotnikiem, czy nie?
Nie. Mam parę przyjaciół.
Czasem mam ochotę pobyć kilka dni kompletnie sama, ale moi kochani przyjaciele mi na to nie pozwalają.
7.  Czy oglądałaś, kiedyś OUAT,  głównie sezon 4? Jak tak,  to co o tym myślisz?
Nie wiem co to.
Czy to "Once Upon A Time"? Jeśli tak, to nie oglądałam.
8. Gdyby jakiś znajomy napisał ci w SMS-ie,  że Cię kocha,  to jakbyś zareagowała?
Przede wszystkim musiała bym wiedzieć czy to dziewczyna czy chłopak xD jak dzieczyna to takie wielkie :,, WTF??????!!!!!!! OD KIEDY JESTEŚ LESBIJKĄ?????!!!!!!!!'', jak chłopak to,, emmm.... Żarty sobie robisz czy tak na serio. Zresztą jak na serio to bym wolała żebyś mi to powiedział prosto w oczy -, - "

Koleś, idź się lecz XD
To było szczere Haru xD

No. Aaaa! To jak? Kto chce być w opowiadaniu? Ci którzy chcą niech napiszą pod koniec koma ,,Ja". To może stworzymy taką stronę ;P
Buziaki i pa!
~Lexy

poniedziałek, 12 października 2015

Prolog

Z perspektywy Elsy [pisze Lexy]

Jestem Elsa... Jestem anielicą. Tak, anielicą. Mam długie do ramion, platynowe włosy, niewidoczne piegi, mały nos i usta, błękitne oczy, szczupła... I mam oczywiście piękne, puszyste białe skrzydła, dzięki którym latam. Mam młodszą o cztery lata siostrę, rudą Annę i najlepszego przyjaciela Olafa oraz Jack'a. Z Jack'iem znamy się od małego. Ma śnieżno białe włosy, złośliwy ale i uroczy uśmiech na twarzy, niebieskie oczy i kijek. Oboje mamy moc lodu. Pomógł mi kiedyś panować nad moją mocą. Jest dla mnie jak brat.


Siedziałam sobie na plaży. Może jesteśmy w niebie, ale tutaj też jest gleba i te inne. Tak więc siedziałam pod parasolem i wygrzewałam się na słońcu. Do moich uszu dochodził szum morza, piski mew i szuranie anielskich stóp zatapiających się w piasku. Wiał lekki wietrzyk. Popijając lemoniadę patrzyłam jak Anna bawi się z Olafem w wodzie. Uśmiechnęłam się. 

-Elsa!- Usłyszałam roześmiany głos. Odwróciłam twarz i ujrzałam Jack'a biegnącego do mnie. Gdy już do mnie dobiegł przytulił mnie mocno. Ja odwzajemniłam uścisk. 
-Cześć Jack.- Powiedziałam wesoło gdy już się odkleiliśmy od siebie. 
-Wspaniały dzień.- Zwrócił uwagę. Potwierdziłam.- Może pójdziemy na lody?
-Oczywiście.- Powiedziałam tylko Ani że zostawiam ją samą z Olafem i odlecieliśmy. 
Jack zabrał mnie do lodziarni ,,Ice" i postawił cudne lody.


~Parę godzin później~

- Wyglądacie razem słodko. Ale... Udajecie że nic do siebie nie czujecie.- Powiedziała do mnie i Jack'a jakaś dziewczyna. Siedzieliśmy sobie na plaży a ona nas zaczepiła. Zaczerwienieliśmy się automatycznie.
- W-wcale nie- zaprzeczyłam.

Miała czerwone włosy, zerówki [chodzi o okulary bez szkieł XD- dop. aut.], białą bluzkę na ramiączkach, niebieski krawat w czarne paski i nie widoczne piegi.
-Ależ tak!  A tak w ogóle to jestem Angie. Wy to pewnie jesteście Jack i Elsa.- Rzekła. Zatrzepotała białymi skrzydłami i uśmiechnęła się.
-Tak. Skąd wiedziałaś?- Zdziwił się Jack.
-Och. proszę was! Całe niebo o was ćwierka! Jelsa!- Krzyknęła podskakując. Zdziwiona słuchałam uważnie.
-Że jak...?- Spytał mój przyjaciel.
-No Jelsa! Wy serio nic nie wiecie?- Rozłożyła ramiona.- O mateńko... No Jelsa to powstała z połączenia waszych imion, Jack i Elsa. Kpw?
-Hm...- Zamyśliłam się.- Ale po co łączyć nasze imiona?
-Jezusiu, wy serio nic nie kumacie... Chodzi o to że do siebie pasujecie, no! 


~~

Z perspektywy Jack'a [pisze modern talking]

 Nazywam się Jack. Jack Frost. Śnieżnobiałe włosy, niebieskie oczy, bardzo jasna cera, wysoki, szczupły, przystojny... jak anioł. Dosłownie. Posiadam również skrzydła, jak na niebiańską rasę przystało. Ale to mnie nie wyróżnia spośród innych mieszkańców nieba. Tą rzeczą jest... mój kij. Tak, pomyślicie sobie, co taki patyk ma w sobie, co czyni mnie wyjątkowym. A jednak ma. Kumuluje moją moc i dzięki temu ją w pełni kontroluję. Nie posiadam rodziny. Prawdopodobnie zostałem przez nich porzucony. Ale za to mam najwspanialszą przyjaciółkę jaką tylko można mieć, Elsę. Jest blondynką, ma niebieskie oczy, jasną cerę i jest pię... wróć! Nie słyszeliście tego! Ale najważniejsze jest to, że ma tą samą moc co ja z tą różnicą, że ona nie posiada żadnego kumulatora i przez to często traci nad nią panowanie. Nie wiem, co by się stało bez mojej drobnej pomocy.

 A teraz wróćmy do normalnego toku wydarzeń.

 - My? Do siebie? - spojrzałem na Elsę, a ona na mnie. No, jest miła, ładna, zabawna, ale to moja przyjaciółka. Gdybyśmy ze sobą zerwali, nasza przyjaźń również by na tym ucierpiała. Wow, Jack, sam to wymyśliłeś?
 - Och, już nie udawajcie. No to ja lecę, jeszcze się spóźnię. Na razie Jelsa! - pożegnała się i odleciała z dość dużą prędkością. Mój wzrok skierował się na blondynkę siedzącą obok mnie. Po jej minie odgadłem, że zastanawiała się nad słowami Angie.
 - I co o tym myślisz? - zapytałem, bardzo ciekawy jej opinii. Po krótkiej chwili wzruszyła ramionami.
 - Dopóki tego nie potwierdzimy, to wciąż będzie plotka. Więc wystarczy, że nic nie zrobimy. - uśmiechnęła się i wstała, ruszając powoli pieszo przed siebie. Poszedłem za nią. Więc wystarczy nic nie robić i Jelsa pozostanie plotką... tylko, że ja w pewnym stopniu chciałbym, aby była prawdą.


~~~
No, to macie swój prolog ^^
Jak za pewne zauważyliście ja piszę jako Elsa, Haru jako Jack.
Przyznajcie że ostatnie zdanie Jack'a jest totalnie sweet :3
Komentujcie!
Buziaki!
~Lexy

środa, 7 października 2015

Elo elo 720!

XD 
Hej! To my, Leluś i Haru! ^^

Pewnie znacie nas z naszych innych blogów- Kolorowy dym, Ostrość lodu lub Keep Calm and LOVE LIFE.

Okej. Prolog... Pojawi się nie długo XD

Blog będzie o Jelsie w świecie Aniołów.

Jack nie jest Strażnikiem....
Taaa...


No to tyle :P



~Lexy ^^